piątek, 16 stycznia 2009

Czyje jest miasto?

Właśnie przed chwilą trafił w moje ręce kolejny artykuł dotyczący Warszawy [http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,95190,6166483,Czyja_Warszawa__Deweloperow_.html] . Tym razem czworo naukowców Uniwersytetu Warszawskiego przedstawia wyniki swoich badań, zastanawiając się do kogo należy Warszawa. Wnioski nie zaskakują - Warszawa należy do deweloperów. Władza charakteryzuje się indolencją i ignorancją. Opracowano nawet ranking architektonicznych brzydactw stolicy.

A teraz zadajmy sobie pytanie - ile razy już o tym słyszeliśmy? Kto jeszcze nie wie, że Warszawa jest zabudowana chaotycznie, że władze nie zawsze działają w imieniu mieszkańców? Czy powtarzanie tego w kółko może przynieść jakieś pozytywne efekty? Nie oceniam pracy naukowców, ciężko zresztą polemizować z opiniami. Niezmiennie zaskakuje mnie natomiast powierzchowność, z jaką prezentuje się wyniki takich badań w mediach. Jest źle i brzydko - to już wiemy. Może czas jednak zadać pytanie: co z tym zrobić? I czy faktycznie musimy sobie o tym co 3 dni sami przypominać?

Dla odmiany, proponuję zastanowić się nad tym, co w Warszawie jest wyjątkowe. Piękne, interesujące, zaskakujące. Przy naszym naturalnym braku obiektywizmu, warto posłuchać tego, co o mieście myślą przyjezdni. Nigdy bym nie pomyślała, że można zachwycać się stołecznym transportem publicznym (Brazylijczycy), dobrym i tanim jedzeniem w lokalach (Włosi), faktem, że Dworzec Centralny jest całkowicie schowany pod ziemią (Włoszki), Pałacem Kultury (sic! - Hiszpanie). Ale można - i jest to zachwyt całkowicie szczery. Warszawa nigdy nie będzie Paryżem, Rzymem, Londynem. Ani nawet podobnym pod względem liczby ludności Mediolanem. I powinno nas to cieszyć! W naszych rękach leży bowiem przyszłość tego młodego duchem miasta - naszego miasta. Możemy zrobić z nim, co chcemy, możemy marzyć, planować, konkurować, współpracować ze sobą nawzajem i z innymi. Nie musimy z nikim się porównywać, ponieważ tzw. benchmarking miast nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia. Dbajmy o to, aby uchwycić ducha miasta, jego genius loci, i niech on będzie punktem wyjścia do działania, ale i do oceny. Rozmawiając o Warszawie, weźmy wreszcie pod uwagę jej możliwości i potencjał, nie ograniczając się do stwierdzenia, że władza nam się nie podoba.

A co Ty myślisz o Warszawie? Dlaczego właśnie to miasto? Co masz tu, czego nie masz gdzie indziej? Napisz, proszę, nawet jeśli to na razie ciągle nie do końca sprecyzowane przeczucie.

Pozdrawiam i życzę pięknego weekendu. Oczywiście w Warszawie! :)

czwartek, 15 stycznia 2009

Witajcie!

Przez moją głowę przewija się masa myśli i emocji związanych z Warszawą. Jeśli w końcu ich nie spiszę, chyba eksplodują. Choć jest jeszcze druga możliwość - w natłoku codziennych spraw powoli zaczną się rozmywać i za kilka lat zanikną, tracąc zupełnie swój potencjał. Ale o potencjale później.

Będę więc pisać tu o Warszawie. Szczególnie chciałabym się zastanowić nad kwestią tożsamości miasta. Mam bowiem wrażenie, że Warszawa dziś już nie pamięta jak bardzo jest wyjątkowa. Blog będzie miał więc po części charakter badawczy - będę tu publikować najciekawsze informacje na temat wydarzeń, osób i zjawisk kształtujących charakter Warszawy w przeszłości. Mam nadzieję, że dzięki temu lepiej uda mi się rozpoznać jej dzisiejszą twarz.

Nie tylko nad tożsamością miasta jednak będę się pochylać. To zawsze bowiem przyszłość będzie dla mnie w centrum zainteresowania. Horyzont czasowy, który ostatnimi czasy rysuje się w publicznej debacie, to rok 2012 i organizacja m.in. w Warszawie Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. Czasem wspomina się o roku 2016, kiedy to jedno z polskich miast otrzyma zaszczytny tytuł Europejskiej Stolicą Kultury. Czy jednak dyskusja o przyszłości miasta w kontekście tych dwóch wydarzeń jest wszystkim, na co stać władzę lokalną i nas - mieszkańców? Planowanie w perspektywie czteroletniej, nawet ośmioletniej, jest planowaniem krótkowzrocznym. Jeśli Warszawa ma być wielka, jak chciał tego Stefan Starzyński, zdobądźmy się na dyskusję o roku 2030. Wspomniane wyżej wydarzenia, bez względu na skalę i sukces, którym mogą się okazać, nie powinny być celem samym w sobie. Wręcz przeciwnie - traktujmy je jako narzędzia realizacji planu rozwoju miasta, etapy osiągania odważnego celu.

I właśnie o tym celu chciałabym z Wami porozmawiać.